Trwa ładowanie...
Mateusz Patyk
27-11-2018 15:37

Śmierć na sali zabaw. Są wyniki sekcji zwłok Tomasza M. i jego syna

Prokuratura ogłosiła wstępne wyniki sekcji zwłok 35-letniego ojca i jego 4,5-letniego syna. Biegli ustalili, że do śmierci przyczyniła się niewydolność krążeniowo-oddechowa. Na miejscu zdarzenia znaleziono też pojemniki, w których mogła znajdować się trucizna.

Śmierć na sali zabaw. Są wyniki sekcji zwłok Tomasza M. i jego synaŹródło: WP.PL
dy33jg6
dy33jg6

Informację o wynikach z sekcji zwłok przekazała zastępczyni rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Mirosława Chyr. Jak podaje rmf24.pl, na szczegółowy protokół będzie trzeba poczekać kilka tygodni. Wtedy dopiero śledczy podadzą do wiadomości, co znajdowało się w zabezpieczonych pojemnikach.

- Biegły z zakresu medycyny sądowej wskazuje, że śmierć u obu osób nastąpiła w skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej. Nie ujawniono żadnych obrażeń zewnętrznych. Zadaniem prokuratora jest ustalenie, co wywołało tę niewydolność i dlatego konieczne są dalsze badania - mówi nam prok. Chyr.

Co było w pojemnikach?

Analizie poddano także próbki krwi Tomasza M. oraz Artura M. Dzięki temu śledczy będą mogli przeprowadzić badania toksykologiczne. Wcześniej, gdy ojciec znajdował się jeszcze w szpitalu w stanie ciężkim, wykonano badania krwi na obecność "acetonu i rozpuszczalników". Żadnej z tych substancji nie wykryto.

Prokuratura nie chce ujawnić, jak duże były pojemniki znalezione przy Tomaszu M. oraz ile ich było. - Jeżeli uda nam się wyodrębnić materiał z tych pojemników, porównamy wyniki badań toksykologicznych od osób, które zostały dziś poddane sekcji zwłok z wynikami toksykologicznymi tego materiału - wyjaśnia zastępczyni rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

dy33jg6

Tragedia w sali zabaw

Do dramatycznych zdarzeń doszło w niedzielę 25 listopada. W sali zabaw dla najmłodszych na terenie warszawskiego Bemowa Tomasz M. spotkał się ze swoimi dziećmi pod nadzorem kuratora sądowego. Od kilku miesięcy miał zakaz kontaktu zarówno z nimi, jak i z byłą żoną, a terminy widzeń ustalał sąd. Męzczyzna nie mógł się pogodzić z tymi zasadami i na dwa dni przed tragedią udostępnił w internecie list otwarty, w którym żalił się na wymiar sprawiedliwości.

35-letni ojciec oprócz swojego 4,5-letniego syna, widział się tego dnia także z 6-letnią córką. W pewnym momencie zostawił dziewczynkę i zabrał chłopca ze sobą do toalety. Gdy obaj przez dłuższą chwilę nie wracali, obecny na miejscu kurator zainterweniował. Wyważył drzwi do łazienki, gdzie na podłodze leżały dwa ciała. Natychmiast przystąpiono do reanimacji i wezwano służby ratunkowe, ale było już za późno. Zgon mężczyzny stwierdzono w niedzielę, a kilkuletni Artur walczył o życie jedynie kilka godzin dłużej.

Prokuratorskie zarzuty

Zaledwie na pięć dni przed śmiercią telewizja TVN wyemitowała w programie "Uwaga" reportaż na temat Tomasza M. i jego żony. W przeprowadzonej przez dziennikarzy rozmowie z mężczyzną ten zastanawiał się, czy matka jego dzieci pozwoli mu spotkać się z nimi zgodnie z decyzją sądu. Termin widzenia został ustalony na niedzielę w miejscu publicznym, pierwszy raz pod nadzorem kuratora.

Wobec Tomasza M. toczyło się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód. 35-latek miał wcześniej postawione zarzuty dotyczące uprowadzenia małoletniego poniżej 15. roku życia, uporczywego nękania żony - Justyny M. - oraz naruszenia miru domowego. Informację o zarzutach potwierdziła Wirtualnej Polsce rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Małgorzata Klaus.

dy33jg6

Mężczyzna miał zasądzony policyjny dozór oraz zakaz zbliżania się do swoich dzieci i Justyny M. - Z tego zakazu wyłączone były sytuacje potrzebne do realizacji postawienia Sądu Okręgowego we Wrocławiu, które dotyczyło kontaktów dzieci z ojcem - wyjaśnia prokurator.

Badania psychiatryczne

Rzecznik potwierdziła też, że zmarły był w przeszłości badany psychiatrycznie. Jednak zgodnie z opinią biegłych, nie stwierdzono żadnych zaburzeń, a mężczyzna uznany został za osobę poczytalną.

Sprawa rozwodowa która toczyła się we wrocławskim sądzie (rodzina przeprowadziła się do Warszawy niedawno), zakończyła się nieprawomocnym wyrokiem 8 października. Oficjalne pismo z uzasadnieniem sądowej decyzji adwokat Tomasza M. otrzymała 21 listopada. Dwa dni później mężczyzna zamieścił na profilu społecznościowym emocjonalny wpis. Z jego treści wynika, że do końca nie zgadzał się z wyrokiem i przyznaniem opieki nad dziećmi swojej byłej zonie.

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Ciało bez krwi. Makabryczne rozwiązanie zagadki.

dy33jg6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dy33jg6