Chodzi o wpis, który kobieta zamieściła w ubiegłym roku na swoim prywatnym profilu na Facebooku.
"Wygłaszane tezy nie były poparte badaniami, profesor nie podawał źródeł informacji"
"Nie informował o stanie zdrowia dziecka, nie podawał znieczulenia, zmuszał do kupowania cegiełek"