Trwa ładowanie...

Warszawianki chętnie kręcą porno!

"To musi być pokój, z którego widać Pałac Kultury i Nauki. Lub kościół na pl. Zbawiciela"

Warszawianki chętnie kręcą porno!
d1rgndp
d1rgndp

Światowy kryzys dotknął również różową branżę. Gdybyśmy zapytali producenta filmów pornograficznych, ile dziennie kręci się "profesjonalnych" produkcji tego typu w stolicy, to 10 lat temu odparłby że 20. Dzisiaj - może jeden. Wielka produkcja przestała się opłacać. Jednak filmy pornograficzne w stołecznych mieszkaniach wciąż się kręci. Ciągle można na tym niemało zarobić.

O kulisy produkcji filmów porno w Warszawie zapytaliśmy w redakcji Pink Pressu, jednego z największych przedstawicieli tej branży. - Stawki są porównywalne do tych na zachodzie. - powiedział nam Krzysztof Garwatowski. - Kobiety otrzymują jednak więcej, nawet 5 razy. Mężczyźni zarabiają o wiele mniej. Dlaczego? Bo więcej mężczyzn się zgłasza. Kiedyś dawaliśmy na łamach naszej prasy ogłoszenia dla chętnych. Okazało się, że na 10 osób, które chcą nakręcić taki film, osiem to mężczyźni. Głównie namówieni przez znajomych i nie posiadający żadnej wiedzy o tym, jaka to jest ciężka praca. Ich wymagania finansowe też były dalekie od tego ile się przy produkcji filmu porno zarabia.

Ile można zarobić? Mężczyźni - w zależności od doświadczenia i "sławy" - od 100 do 150 euro za jeden dzień filmowy. Kobiety - 4, 5 razy więcej. To one są w tym biznesie gwiazdami. Mężczyzn z filmów pornograficznych nikt nie pamięta. Tyle, że bardzo trudno złapać się dziś do takiej produkcji. Prawdziwa branża filmowa podupadła, a niektóre dziewczyny godzą się na wyjątkowo małe stawki licząc, że film trafi na Zachód. Niektórym się udaje.

- Trudno walczyć z zalewem darmowych materiałów z sieci. Dlatego "nasze" filmy porno są nietypowe, bardzo różnią się od zachodnich produkcji. Są podobno autentyczniejsze. Musi być na nich widać fragment miasta. - mówi nam Mariusz, jeden z aktorów (który jest także producentem i reżyserem). - To nie może być anonimowy apartament. To musi być pokój, z którego widać Pałac Kultury i Nauki lub kościół na pl. Zbawiciela. Ważna jest też treść. Musi dotyczyć aktualnych spraw. Minęły czasy filmów typu "dzień dobry, przyniosłem pizzę". Aktorki chcą się wykazać grą aktorską. Często same proponują dłuższe i ciekawsze dialogi. W filmach pojawiają się nowe role: jest szefowa z korporacji, jest i hipsterka. Może czas na szafiarkę? - śmieje się, ale dodaje poważnie: - Musi być autentycznie, ale musi być też tanio. Na produkcje przeznaczone są obecnie bardzo małe budżety. Chodzi raczej o ilość, nie o jakość. Jeszcze pięc lat temu polską branżę porno wyceniano na ok. 100-120 mln zł (roczne obroty). Dziś o takch sumach można
tylko pomarzyć.

d1rgndp

Mimo zalewu internetu przez wysokiej jakości darmowe porno z zachodu, jest całkiem duża grupa ludzi, którzy wolą produkcję krajową. Chcą po prostu obejrzeć polskie dziewczyny z warszawskiego podwórka. Sąsiadkę, a nie silikonową gwiazdę z USA.

Na zdjęciu internetowa gwiazdka, warszawska studentka Ania Lisewska, która zamierza przespać się ze 100 tysiącami mężczyzn .

Inna, o wiele większa grupa mieszkańców Warszawy kręci porno w prywatnych mieszkaniach, a filmy "sprzedają" do serwisów, które za to płacą. Uprawiają też seks live. To obecnie najpopularniejsza forma w stolicy. W internecie znajdziemy dziesiątki polskojęzycznych portali, na których można podejrzeć live zabawy erotyczne innych. Gdy wpiszemy w jeden z nich słowo "Warszawa", wyskoczy nam kilkaset wyników. Miejsce zamieszkania jest ważne - obserwujący chce wiedzieć, że osoba z drugiej strony kamery jest w niedaleko. To dodatkowo podnieca. - Z tego czasem da się wyżyć - mówi nam osoba związana z branżą. - można dorobić kilkaset złotych, czasem więcej, jednak żeby się z tego utrzymać na dobrym poziomie, człowiek musiałby zasuwać przed kamerą jak mały motorek. Ale zna pary, które potrafią zarobić miesięcznie nawet kilka tysięcy złotych uprawiając na oczach widzów seks.

d1rgndp

Dodatkowo serwisy z kamerami proponują dziewczynom finansowe konkursy - codziennie, za uzyskanie określonej liczby punktów od oglądających, można dostać tysiąc złotych.

Warszawianek rozbierających się codziennie przed kamerami są setki. Niektóre chcą dorobić do pensji barmanki, inne na studia, dla innych to "chwilowy" sposób na życie. Niektóre z dziewcząt nie pokazują twarzy, inne zakładają maski, jeszcze innym wszystko jedno. Ważne, żeby zarobić jak najwięcej, a im więcej pokażemy przed kamerą, tym więcej ludzi zapłaci. - Dziewczyny myślą, że za kilka lat nikt już o tym nie będzie pamiętał. - mówi nam dziewczyna występująca na live chatcie. Sama zakłada maskę lub pokazuje się tak, by nie było widać twarzy. Na wszelki wypadek. Nie wiadomo kim będzie za klika lat, gdzie będzie pracowała i kto kiedy przypomni sobie o jej "występach".

Przeczytajcie też: Życie seksualne warszawianek

d1rgndp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1rgndp