Trwa ładowanie...

Wykopali bratki które tworzyły logo Euro 2012

Młodzi ludzie nie bez powodu wkurzyli się na to, co się dzieje w mieście...

Wykopali bratki które tworzyły logo Euro 2012
drdqmb7
drdqmb7

Kolorowe kwiaty układały w logo mistrzostw. Dziś młodzi ludzie wykopali z nich filetowe bratki. Następnie rozdali je ludziom - w tramwajach, autobusach, na ulicy. Dodatkowo pozostawiono list, napisany rzekomo przez prezydent Hannę Gronkiewicz - Waltz. W liście można przeczytać:

"Przepraszamy! Zdajemy sobie sprawę z tego, że przez organizację Euro musieliście zacisnąć pasa. Musimy podwyższać ceny biletów, prywatyzować stołówki, podwyższać czynsze mieszkań komunalnych, wyrzucać na bruk zadłużonych lokatorów, komercjalizować teatry. Oprócz tych poświęceń zostaliście obciążeni kosztami budowy biało-czerwonego Stadionu Narodowego: to ponad 2 mld zł - tyle co budowa dwóch nowych mostów lub czterech linii metra. Ratusz wyda też na strefę kibica pod Pałacem Kultury 27 mln w 23 dni - z grubsza tyle, ile zaoszczędzi na likwidacji szkolnych stołówek w skali roku. Sama promocja miasta ma kosztować 60 mln zł - tyle, co budżet żłobków, dlatego musimy je zamknąć, przepraszamy! Wkrótce zdacie sobie sprawę z tego, że ten wspólny wysiłek się nie zwróci. Jedyne, na co nas stać, w obecnej sytuacji to skromny, ale wymowny podarunek: kwiatek z rabatki. Postawcie go na parapecie, zaśpiewajcie hymn i pamiętajcie o nas".**

Jak się okazało, ludzie, który usunęli kwiaty, nazywają się "Kwiatki z Rabatki". Grupę tworzą skrzyknięci w sieci, zwyczajni warszawiacy. Pracujący tutaj i mieszkający. I ostro wkurzeni na to, co się dzieje z miastem. Powodem są głównie wydatki na mistrzostwa i ich promocję, także oddanie przestrzeni miejskiej w ręce sponsorów Euro. Wyrwali i rozdali bratki, ponieważ, jak twierdzą "one należą mieszkańców, to oni za nie zapłacili".

To nasze miasto - mówią - rodziców, pasażerów i widzów. Nie sponsorów Euro.

drdqmb7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drdqmb7