Zostawili psa na zamkniętym tarasie. Zwierzę nie żyje. Policja wyjaśnia
Do dramatycznego zdarzenia doszło na warszawskim Tarchominie. Sąsiadka zauważyła, że mimo upału, właściciele mopsa zostawili zwierzę na zamkniętym tarasie i wyszli do pracy. Gdy na miejsce wezwano policję, pies nie dawał już oznak życia.
O wstrząsającej sprawie czytamy na fanpejdżu Mopsiarnia. Jedna z mieszkanek bloku była zaniepokojona, że szczekającego zazwyczaj psa sąsiadów zupełnie nie słychać.
Poinformowała, że rodzina z małym dzieckiem nie chodzi z psem na spacery, a jedynie wypuszcza czworonoga na taras.
"Wychodzą do pracy około godz. 8. Pod drzwiami rano codziennie catering dietetyczny. Dbają o siebie, psa mieli w nosie. Zostawili go na zamkniętym tarasie" - pisze pani Agata i dodaje, że w upalne dni psy powinno się otaczać szczególną opieką.
Kobieta pisze, że nie mogła pomóc zwierzęciu, bo sama także musiała jechać do pracy. Gdy o godz. 17 wróciła, zobaczyła, że zwierzę się nie rusza.
"Nikogo w domu nie było. Pies był sztywny, zimny i latały nad nim muchy. Na tarasie znajdowały się odchody i wymioty, które mogły świadczyć o udarze" - dodaje zbulwersowana sąsiadka.
Zobacz także: Wnuczka Millera w „Tańcu z Gwiazdami”. Były premier zaskoczony
Portal metrowarszawa.pl zapytał o całą sprawę policję. Funkcjonariusze przyznali, że gdy pojawili się na miejscu, dokładnie sprawdzili warunki mopsa. Uznali, że miał on dostęp do wody i zacienionego miejsca.
- Właściciele zwierzęcia udostępnili z kolei dokumentację medyczną psa, który od dłuższego czasu chorował – powiedziała oficer prasowa z Białołęki.