Trwa ładowanie...

Warszawa. 103 lata temu urodził się bard Czerniakowa. Stanisław Grzesiuk w DNA stolicy

Nikt tak jak on nie umiał chwalić obyczajów i folkloru starej Warszawy. Zawdzięczamy mu specyficzny portret warszawiaka-swojaka, który rozśmieszał sprytem, budził sympatię prostotą i miał charakter.

Warszawa. Ten mural poświęcony Stanisławowi  Grzesiukowi już nie istnieje, Jednak pamięć o stołecznym artyście, bardzie Czerniakowa wciąż jest żywa, Barbara KwiatkowskaWarszawa. Ten mural poświęcony Stanisławowi Grzesiukowi już nie istnieje, Jednak pamięć o stołecznym artyście, bardzie Czerniakowa wciąż jest żywa, Barbara KwiatkowskaŹródło: WP
d1v1x9y
d1v1x9y

Stanisław Grzesiuk urodził się w 1918 roku w Małkowie, ale od 1920 roku mieszkał na Sielcach. Czuł atmosferę robotniczych dzielnic stolicy. Z zawodu był elektromechanikiem, jednak swoje literackie talenty udowodnił autobiograficzną trylogią "Boso, ale w ostrogach", "Pięć lat kacetu" i "Na marginesie życia".

Rodzina Grzesiuków mieszkała w mieszkaniu znajdującym się na pierwszym piętrze nieistniejącej czteropiętrowej kamienicy przy ul. Tatrzańskiej, spalonej podczas powstania warszawskiego. Chodził do szkoły przy Chełmskiej, a potem przy Czerniakowskiej. W pierwszych dniach września 1939 roku dołączył do oddziałów Wojska Polskiego, a po kapitulacji wrócił do domu. Walczył w konspiracji, ale został złapany przez Niemców i wysłany na roboty. Za pobicie bauera został wysłany do Dachau. Końca wojny doczekał w kolejnym obozie, w Mathausen.

Po wojnie pracował na stanowiskach administracyjnych w warszawskich szpitalach na ul. Chocimskiej i Anielewicza oraz w wojewódzkiej poradni zdrowia przy ul. Lwowskiej. Zmarł na gruźlicę w 1963 roku.

Warszawa. 103 lata temu urodził się bard Czerniakowa. Stanisław Grzesiuk w DNA stolicy

Mimo iż od jego śmierci minęło prawie sześć dekad, jego dorobek jest wpisany w DNA Warszawy. Umiał barwne odmalować słowem klimat warszawskich „szemranych” dzielnic, fascynujące postaci, surowe warunki życia przed wojną. Zajmował się też popularyzowaniem przedwojennego folkloru stolicy i gwary warszawskiej, grał na bandżoli i mandolinie. Do stołecznego repertuaru na zawsze wpisały się jego piosenki - Czarna Mańka, Siekiera, motyka, Bujaj się Fela, Bal na Gnojnej, Ballada o Felku Zdankiewiczu, Komu dzwonią, U cioci na imieninach oraz Nie masz cwaniaka nad warszawiaka

d1v1x9y

Kult tej postaci nigdy nie przestał być żywy. Świadczy o tym niegasnąca moda na Grzesiuka, która przechodzi na kolejne pokolenia. Bandżola Stanisława Grzesiuka została wypożyczona muzykowi Janowi Młynarskiemu, który nagrał na niej płytę z przedwojennymi warszawskimi balladami w hołdzie bardowi. W 2018 roku powstał film dokumentalny „Grzesiuk. Ferajna wciąż gra” wyreżyserowany przez Jarosława Wiśniewskiego, z udziałem wnuczki Grzesiuka, Izabeli Laszuk.

Warszawa. Miasto pamięta o swoim bardzie

W 2012 roku na budynku przy ul. Puławskiej 143, jedynej pozostałości po Dworcu Południowym, zburzonym w 2000 roku, powstał mural upamiętniający artystę. Niestety, dzieło to zostało kilka lat po powstaniu zamalowane. Budynek, stojący niedaleko stacji metra Wilanowska, został wysiedlony i zaczął popadać w ruinę. Podczas prac przy zabezpieczaniu obiektu, prawdopodobnie w obawie przed protestami sympatyków miejskiej sztuki przeciwko rozebraniu w przyszłości tej ruiny, właściciel zamalował skrupulatnie wielkoformatowy obraz.

Na szczęście to nie był jedyny stołeczny mural, poświęcony Grzesiukowi. W 2016 roku na bocznej ścianie kamienicy przy ul. Lubkowskiej 7/9 odsłonięto mural artysty z bandżolą i napisem Stąd jestem! Stanisław Grzesiuk.

Nowy sondaż dla WP. "Prowadzenie PiS bardzo wątpliwe"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1v1x9y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1v1x9y